Najnowsze komentarze
Jezrze skuterem Kymco People S bo ...
To i ja włożę kij w mrowisko - jak...
Grzes z Tychow kymco people do: Dlaczego "kochamy" skutery...
Witam ja tez jezdrze skuterem 50cm...
LwG_UrodzonaZPasją do: Syndrom "Maliny"
Sorry za błędy .. Byłam na telku ..
LwG_UrodzonaZPasją do: Syndrom "Maliny"
Popieram Cie w stu % .... Malina ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
Moje linki

15.02.2012 16:56

Początek pogoni za pasją

Początek

 

Początki są podobno najtrudniejsze dlatego najchętniej bym ominął tą część , jednak to nie byłbym ja. Tak więc ...? Mam na imię Michał mam 24 lata i jestem motocyklistą . Brzmi dumnie prawda ?Chociaż nie mogę sobie tego wpisać w Cv, to właśnie pasja wpisuje się każdego dnia w moje życie. Nasze zainteresowania tak jak wszystko ma swoje źródło, które nakręca machine zwaną marzeniami. Dla mnie jazda motocyklem jest właśnie spełnionym marzeniem. Pamietam siebie jako dzieciaka który bawił się samochodami i motocyklami. Lata beztroskiego dzieciństwa to okres w którym świat wydawał się dużo lepszy i łatwiejszy niż jest teraz. To właśnie był czas gdzie głowę nie zaprzątały narastające problemy, a marzenia które pozwalają często uwierzyć w siebie i w to że mogą się spełnić. Co pchneło mnie do motocykla ? Hmmm wielu z was miało pewnie sytuacje , gdzie w rodzinie ktoś bliski ,tata, dziadek posiadali jakiś motocykl : wsk-e , shl-ke czy mz-tkę na której mogliście się przejechać, a od miłości do moto dzielił was tylko wiek i wzrost. W moim przypadku było inaczej. Chociaż na drogach przemykało dużo takich motocykli , ja zwracałem uwagę tylko na te najszybsze których dźwięk był słyszany 3 ulice obok. Teraz sie zatrzymuje czekam i nasłuchuje gdzie on wyjedzie ? To Honda ? Kwasaki ? Czy Yamaha? Nagle widzę na światłach zielone Kawasaki . Świat zatrzymuje się jak ja i czeka na zielone światło. Ku mojej radości pojawia się ono po kilku sekundach. Jedynka , dwójka i przednie koło uniesione w górze. To momenty które utkwiły mi najbardziej w pamięci. Chociaż nie wiem kim był ten motocyklista , szacunek i zazdrość do tego co robi ł błyszczała mi w oczach . Błysk w oku po czasie zmienił się w płomień który jest gdzieś we mnie i nie zgaśnie.

 

Pierwsze poważne rozważania o motocyklu to moja 18-stka i wymarzona Honda Nsr 125. Miałem ochotę ją sprowadzić z Włoch ,gdzie miałem rodzinę. Impreza urodzinowa , zbieranie prezentów i jak mały materialista liczenie ile brakuje do Hondy. Jednak bajka szybko się skończyła. Osiągnięcie pełnoletności nie było przepustką na zgodę rodziców. Kiedyś nie mogłem tego zrozumieć. Sprzeciw rodziców był jak wyrok. Odpuściłem ? Nie, płomień nie zgasł lecz musiałęm skapitulować. Czas mijał , człowiek dojrzewa i uczy się życia. Nadszedł czas na pierwszą miłość . Jednak nadal w głowie gdzieś ukryty był dźwięk silnika. Pamiętam czasy gdy spotykałem się z dziewczyną i w dordze mijały mnie grupy motocyklistów. Wiecie jakie to uczucie gdy głowa obraca się jak kamera w hipermarkecie ? Cięzko mi było nie patrzeć na nich. Kiedyś w słoneczny dzień leżąc na trawie zapytałem dziewczyny czy miałaby coś przeciwko gdybym sobie kupił jakiś sportowy motocykl. Argumenty : "znasz mnie przeciez" , "wiesz że Cię Kocham" czy " będe jeździł powoli" nie wystarczyły. Wtedy odebrałem to niczym Cezar ...."i ty przeciwko mine ?? ".

Wiem że się bała o mnie, jednak czy można komuś zabraniać czegoś co kocha ? Zabraniać spełniać marzenia ? Tą kwestię poruszę dalej . Życie też ma swoje zakręty i tak uczucie zgasło na którymś z nich. Jedni z żalu topią smutki w kieliszku , inni szukają pocieszenia w ramionach innej. Ja jednak pomyślałem że to właśnie ten czas, gdzie mogę dogonić marzenia. Dwa dni poźniej zapisałem się na kurs. Zaczeła się nudna nauka teorii, która jednak w życiu każdego motocyklisty jest nie mniej ważna jak jazda. Poznając zasady bezpiecznej jazdy , zasad ruch drogowego poznajemy coś więcej. Poznajemy sposób na uniknięcie błędu. Błędu który może nasz kosztować więcej niż nasza maszyna. Teraz każdy z was może powiedzieć.. "Gościu co ty pieprzysz ja 4 latka jeżdże bez kwitów i żyję i dobrze jeżdze " . Racja nie odbieram nikomu umijętności i tego iż ogarnia maszynę , zna przepisy i porusza się bezpiecznie. Jednak czy można zostać prawdziwym lekarzem nie mając uprawnień ? Myślę że każdy w życiu ma swoje zasady , w które wierzy i za którymi podąrza. Można kupić fartuch wyrobić pieczątke i być lekarzem lub kupić motocykl , kask i być motocyklistą nie mając prawa jazdy. Jednak czy doganianie marzeń na skróty ma sens ? Czy da nam to taką samą satsyfakcje ?

 

Pierwszy kontakt..

 

Skończona teoria i pierwszy kontakt z moto to było to. Suzuki Gn 125 i pierwsze instrukcje co i jak. Po 3 minutach samodzielna jazda i uczucie które pamiętam do dziś " To się dzieje naprawdę ....wreszcie" . Wyjazd na miasto z instruktorem i pierwsza lewa w górę na mieście. Tak tak......szacunku trzeba uczyć się od początku. Egzamin zdany za 1 razem oraz pamiątka w postaci przypieczonych nóg od wydechu Gn-a . Jak to ? A tak że gorący dzień na motocyklu nie zwalnia nas z przyzwoitego ubioru . Tak więc usłyszałem psssss..... któregoś dnia. Cóż człowiek uczy sie na błędach dobrze że tylko taki popełniłem. Teraz nadzedł czas na zbieranie kasy. Tylko jak tu uzbierać 4-5 tysięcy w moim mieście ? Bezrobocie największe w kraju , wszędzie krętactwo i wyzysk. Jednak jakoś się udało i tak z wypłaty 1400 zł każdego miesiąca odkładałem 1200 zł. Tak to możliwe jeśli nie mieszkasz sam. Nie chciałem pomocy , nie chciałem pożyczać lub prosić się o to by ktoś dołożył mi chociaż złotówkę. Całą zimę przeglądając allegro marzyłem o Suzuki Bandit lub Suzuki Gs . Tak więc mijały miesiące i nadszedł Kwiecień. Pieniądze mam lecz motocykli brak. Jest to złośliwość rzeczy martwych , ale niestety wszystko dookoła mnie nosiło miano "szrota" a nie motocykla. Szczególnie pozdrawiam pana od czerwonego Bandita 400 z zmiarzdżoną ramą i ten tekst "Jeżdzi prosto nie ma co się bać " . To mnie pocieszył facet. Ograniczona kwota bo 4,5 tys nie ograniczyła mojego marzenia. Tak zupełnie przez przypadek trafiłem na Yamahe FZR 600. Motocykl sprowadzony ze Szwajcarii. Biało czerwone malowanie , sportowy wydech Remusa , soczewka z przodu. To była moja szansa. Pamiętam że z wrażenia nie wsiadłem na nią nawet podczas zakupu i oglądania. Motocykl stestowany przez mojego dobrego kolegę który z motocyklami zna się już dosyć długo i decyzja ????? No właśnie co teraz zrobić ?? Pierwsze moto i 600 stka z mocą 91 KM. Czy to dobry pomysł na pierwszy zakup. Czytając fora internetowe takim ludziom jak ja każdy stawiał krzyżyk na droge. Przerost mocy nad umiejętnościami motocyklisty często ma swój tragiczny koniec. Mijały godziny a ja musiałem zadecydować czy biore ją czy nie. Zadecydowała rozmowa z kolegą który jeździł na motocyklach od dziecka. Powiedział " Michał to nie motocykl myśli a twoja głowa , to co robisz na drodze i z motocyklem zależy od Ciebie " . Decyzja zapadła. Yamaha Fzr 600 stoi u mnie. Cała rodzina podziwia , babcia płacze a mama patrzy i sparaliżowana ze strachu patrzy na mnie po czym wychodzi. To było dziwne . W jednej chwili cieszysz sie z zakupionej maszyny , a zdrugiej strony widzisz reakcje Twoich bliskich którzy myślą o najgorszym. Jak tak można ? Tego nie zrozumiałem w tamtej chwili .

 

No i tak stałem się posiadaczem motocykla , bo do motocyklisty mi jeszcze troche brakowało. Yamaha stała w garażu przez 1,5 tygodnia i nie przejechałem się na niej ani razu. Nie mogełem z wrażenia chyba , sam nie wiem dlaczego. Wyczyściłem ją że wyglądała jak nowa . Oczu nie mogłem nacieszyć , lecz przyszedł czas na jazdę. Kask , rękawice przycisk start i marzenie spełnione. Pierwsza jazda jest niezapomniana . Wiecie jak wygląda człowiek który spełnił swoje największe marzenie ? Tego nie da się opisać..... Zacząłem swój pierwszy prawdziwy sezon na moto. W między czasie zakup spodni , kórtki , butów oraz kasku który ochroni mnie w razie kontaktu z matką ziemią. Mowią że jak się nie przewrócisz to sie nie nauczysz. Nie myślałem o tym, lecz po doświadczeniu z przypalonymi wydechami sam wysunałem wnioski. W miare możliwości i pieniędzy na paliwo poznawałem co raz to lepiej mój motocykl. Samotne wypady w których nie musiałem nikogo ganiać były dobrą nauką dla mnie. Każdy jednak wie że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pamiętam pierwsze przekroczenie bariery 200 km w poźniejszym czasie. Każdy może być mistrzem prostej prawda ? A co z zakrętami ? Tu już nie da się tak łatwo położyć , tu trzeba doświadczenia i umiejętności. W takiej chwili uświadomiłem sobie że motocyklistą uczymy się być całe życie. Pierwszy sezon trwał dalej zapisując kolejne kilometry w moim życiu.

 

Pierwsza gleba...

Pewnej nocy obudził mnie sen w którym to miałem wypadek. Wstałem , napiłem się wody i poszedłem spać dalej, jednak nie na długo. Po chwili śniło mi się to samo , było koło godziny trzeciej. Nadszedł dzień więc trzeba wstać i iść do motocykla. Zatankowałem zapas w garażu, później pielęgnacja by zawsze prezentował się idealnie i wieczorem w drogę. Tego wieczoru właśnie zaliczyłem pierwszą glebę. Głupi ruch , troszke żwirku i ocknałem się na ziemi. Nie pamietam za dużo , upadek nie groźny ale łapy trzęsły się jak galareta. Tym samym pierwsza próba podniesienie 200kg maszyny leżącej na drodze. Nie było łatwo ale udało się przy pierwszym podejściu. Chwilowa ocena sytuacji , uszkodzenia moto i myśl... co mi się śniło dzisiejszej nocy. Przypadek ? Nie wiem nie jestem przesądnym człowiekiem. Co Cię nie zabije to cię w zmocni mówią. Jednak nie myślałem tyle o sobie a o mojej FZR-ce że dostało jej się po tyłku. Powrót do domu i szybkie wstawienie moto by nie zobaczyła go mama. Po co się ma martwić prawda ? Wtedy uświadomiłem sobie i zrozumiałem to czego nie rozumiałem w wieku 18 lat i reakcji mojej dziewczyny. Nie usprawiedliwiam nikogo ale każdy ruch i błąd daje nam do myślenia w naszym życiu. Nadszedł smutny koniec sezonu. Temperatura spada poniżej 0 a maszyna idzię do garażu.

Podsumowałem sezon jako udany gdyż czegos się nauczyłem i nikt mi tego nie zabierze. Jednak brakowało mi jednej rzeczy. Gdzie się podziewaja Ci motocykliści których mijałem tyle razy. Zawsze gdy ich chciałem złapać to już ich nie było . Zima przyszła na dobre , przeglądałem fora w poszukiwaniu ludzi zarażonych tą samą pasją. W końcu wpadł mi do głowy pomysł. A może by tak założyć swój portal/forum gdzie zbiore wszystkich ? Kilka tygdoni pracy i otwracie portalu który mimo entuzjazmu spisywałem na straty. Tak się jednak nie stało. Okazało się że takich osób jest pełno. Radomski MFR z dnia na dzień przyciągało to kolejne osoby dla których motocykl stał się stylem życia. Wspólne wypady , rozmowy oraz zainteresowanie pozwoliły mi spojrzeć na to wszystko z innej strony, nie tyle motocyklisty co obserwatora.

 

Charakterystyka motocyklisty

 

Kim oni są ? Ludzi których poznałem przez ten okres czasu nie da się scharakteryzować i opisać w jednym zdaniu. Każdy człowiek jest innny , dzielą nas odmienne poglądy , umiejętności i charakter. Jednak łączy miłość do dwóch kół która łamie niemal wszelkie bariery. W środowisku medialnym motocykliści są kreowani na wariatów , na ludzi którzy oddają narządy , jeżdzą na zabój i mają siano w głowie. Niestety media nas nigdy nie oszczędzają. Czynników , powodów i debat na ten temat może być wiele. Jednak prawda jest zdumiewająco inna. Polska to specyficzny kraj , łatwo w nim obrzucić kogoś błotem i poczuć się lepszym prawda ?? Wśród medialnych opisów wszystkich się uogólnia i wrzuca do jednego worka. Czy tak powinno być ? W Radomiu jest 2-3 znane mi grupy motocyklowe które widać na mieście w sezonie. Organizują one otwarcia sezonu , zbiórke krwi i pokazują to co najpiękniejsze co roku na takich imprezach jak Motoserce czy Wiosna Motocyklowa. Owszem to też jest doceniane. Łatwiej jednak sprzeda się informacja dotycząca ścigaczy na ulicach miasta które terroryzują mieszkańców itp. W zeszłym roku tj 2011 takie artykuły ukazywały się w Radomskich gazetach potęgując nienawiść do nas. Pani redaktor która goni za sukcesem i dobrym słowem od szefa nie zdaje sobie sprawy do końca co robi. Często zastanawiam się jak można pisać o czymś o czym nie ma się zielonego pojęcia a motocykle i ludzi widzi sie tylko na obrazkach. Pamiętam komentarz ludzi pod artykułem iż wystosują pismo o zakaz jazdy po ulicach motocyklami po godzinie 22. Tu nie ukrywam pękłęm ale nie ze śmiechu a z głupoty tych ludzi. Widzicie jak rodzi się nienawiść ? Dalej przykładowy wypadek motocyklisty na ulicach Radomia i komentarza " wariaci niech chociaż nerke odda" lub " dobrze niech szybciej jezdzi" Jednak pod napisanym artykułem brak szczegółowego wyjaśnienia iż kierowca samochodu zagapił się lub wymusił pierszeństwo. Każdy jest sędzią lecz nie każdy pisząc opinie zdaje sobie sprawe z tego co piszę. Nie chce się nad tym rozpisywać bo mógłbym tu stworzyć 3 tomy takich przypadków. Boli to iż czasami ktoś przegina , motocykliście nie są święci ale wrzuca się wszystkich do jednego worka kreując nas na drogowych zwyrodnialców. Zostawiając jednak tą drażliwą kwestię mogę po prostu napisać iż nigdy nie widziałem tyle wiary w siebie , pasji i pozytywnej energi co w oczach motocyklistów. Trzeba to zobaczyć aby zrozumieć dlaczego Ci ludzie wsiadają na swoje maszyny czerpiąc z życia to co najlepsze.

 

Niebezpieczeństwo

Pewnego dnia dowiedziałem się o śmierci chłopaka z okolic który zginał na drodze wylotowej z mojego miasta. Był to zwykły dzień lecz niezwykła reakcja. Po raz pierwszy uświadomiłem sobie jak zżyłem się ze środowiskiem motocyklowym. Mimo że nie miałem okazji z nim jeździć czy nawet porozmawiać , odczułem tą śmierć jakby to był ktoś bliski. Nie moglismy uczestniczyć w pogrzebie gdyż musieliśmy uszanować decyzje rodziny. Kilka dni poźniej z wielkim wieńcem wyruszliśmy by oddać cześć koledze. To był ten moment kiedy czas się zatrzymał. Pamietam miny ludzi i uśmiechnięte zdjęcie na grobie chłopaka. Śmierć młodego motocyklisty pozwoliła każdemu z nas pomyśleć nad wartością naszego życia. Chwila tragiczna i bardzo bolesna jednak nie jest w stanie zatrzymać nikogo. Pcha nas dalej do przodu a dobry motocyklista to ten który zna wartość swojego życia. To była kolejna chwila gdy zrozumiałem reakcje moich bliskich , to spojrzenie matki gdy ubieram kombinezon kask i odpalam mój motocykl. Kolejna lekca życia z której wysuwam wnioski.

 

 

Zakończenie....

 

Sezon 2011 zakończył się . Był to mój drugi prawdziwy sezon motocyklowy. Obecnie przesiadłem się na Honde Cbr F3 . Mam nadzieje że nadchodzący sezon będzie udany i nauczy mnie koljenych zachowań i doswiadczeń. Chociaż nie jestem religijny wierzę że wszyscy wyruszymy i dojedziemy do cleu . Tymczasem kończę pisać....reszte napiszę życie i rok 2012. Pozdrawiam wszystkich pasjonatów i pasjonatki dwóch kół i życzę udanego nadchodzącego sezonu. LWG

 

 

Arafat 

MFR Radom

Komentarze : 12
2013-07-31 20:43:08 Zyla666

Ziom podpinam sie pod wszystkim co napisales ... Bracie lewa:)

2012-03-22 02:44:22 KOWAL23

Napisze tak mam 23 lata i latam na r1 rn19 szacun dla ciebie LWG .Oby takich jak ty bylo wiecej pozdro z Jasla

2012-02-17 18:22:37 LondonRider()

Gratulacje i wszystkiego najlepszego z Londynu od ziomka z Radomia :) Lewa i szerokosci :))

2012-02-17 06:57:03 EasyXJRider

Mam dwie prośby:
1. Doskonal jazdę z naciskiem na bezpieczeństwo, a nie tylko zasuwanie (ale o tym pewnie wiesz).
2. Oprócz jazdy, ćwicz pisanie!!!

Dzięki temu kiedyś może kupie Twoją książkę!
Dobry tekst z dobrą zawartością.

LWG

2012-02-17 00:57:15 BraVo

Ja już nie mam matki wiec z nia nie maiłem problemu bo chyba sie nie martwi o mnie gdy wbijam w rynsztunek i siadam na moja XJ-te. Ale ojciec stał sie bardziej troskliwy. A tak do tematu naprawde super artykuł, miło sie go czyta i jest do rzeczy.
Niech nadejdzie wiosna i czarny a nie biały asfalt temperatura poniżej 0 nie jest taka zła.

Lewa w góre!

2012-02-16 19:36:49 DOLNY ŚLĄSK

pozdrawiam Kolege który to napisał... czytałem to i widziałem tak samo siebie... ta reakcja matki jak powiedziałeś że kupujesz MOTOCYKL i jak ubierasz sie w sprzęt... moja zawsze mi mówi "UWAŻAJ NA SIEBIE" to odpowiadam "JAK ZAWSZE PRZECIESZ WIESZ JAK JEŻDŻĘ" a ona "ale są różni idioci..." BANDZIOR 600 N moja maszyna, moja pasja, moje ZYCIE... LwG

2012-02-16 15:14:27 agus

Ja żalu tu nie widzę a raczej podziwiam za otwartość. Nie łatwo jest tak pisać otwarcie w sieci. Tu jest tylko łatwo pojechać komus :) Jeśli ktoś pisze takie tekst nie wydaje się właśnie miękki a twardy . Trzeba mieć odwagę tymbardziej że pisze to facet a wy to raczej skryci w sobie. Pozdrawiam :*

2012-02-16 12:20:46 zxd

wszystko fajnie, ale troche tak za bardzo się żalisz, a tu mama ci nie pozwoliła, a tu dziewczyna, a tu ludzie źle mówią. Człowieku, że tak powiem miej na to wyjeba... :) Prawdziwy facet musi być twardy !
Pzdr i powodzenia w nabijaniu kilometrów

2012-02-16 09:25:22 morham

Łooooo rany. Da się podejść do tematu rozsądnie :)

Gratuluję poukładania w głowie które wychodzi z tego tekstu (przynajmniej na papierze)...

Prawie kupiłem identyczną Hondę :) Jest śliczna :)

2012-02-15 20:00:48 YOŁGARGAMELSZMATO

no no poetycki jesteś chłopcze.Będę częściej ,,Paczał,, na twojego bloga :D

2012-02-15 19:00:15 POMORSKIE

Bardzo długo tutaj nie zaglądałem bo już dosyć długo nie trafiłem na nic szczególnie fajnego. Do Twojego tekstu przyciągnął mnie tytuł. Okazało się, że słusznie. Świetnie napisany artykuł, to, że jest nieco długawy tylko dodaje mu splendoru : )

Naprawdę pozytywnie, mądrze i z głowa napisany tekst, a i moto bardzo zacnie się prezentujące.

Lewa w góre i OBY STARCZYŁO ZAPAŁU NA DALSZE ARTYKUŁY ! Jeżeli będą równie lub chociaż prawie tak dobre jak ten to masz w mojej skromnej osobie kolejnego już pewnie stałego czytelnika

2012-02-15 18:22:08 muniek71

Przeczytałem całość zupełnie przez przypadek. Ciężko uwierzyć że pisał to 24 latek. Świetny tekst. Pozdro LWG

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Kawałek mojego życia
[zdjęć: 12]

Tagi

Arafat MFR (10)