15.02.2012 17:00
Pasja , wiara i fanatyzm
Kilka słów do poczytania 2
Pasja wiara i fanatyzm .
Wstęp
Witam ponownie wszystkich kolejnej bezsennej nocy. O ile brak snu jest nudą mam nadzieje że tekst poniżej taki nie będzie i nie zmęczę waszych oczu. Jak wiadomo nie od dziś motocykle to pasja niebezpieczna, jednak przyciąga z roku na rok co raz większą rzesze ludzi. Polska mimo koszmarnych dróg i braku warunków do beztroskiej jazdy jest krajem w którym notuje się wzrost rejestrowanych maszyn. Rynek motocykli poszerza horyzonty dzięki czemu staje się co raz bardziej atrakcyjny. Więcej motocykli to więcej motocyklistów , więcej tematów do pisania oraz tematów do dyskusji. Nadchodząca wiosna jak zawsze zwiastuje imprezy rozpoczynające sezon , kolejne dni przejechane na dwóch kółkach oraz to czego boimy się najbardziej....wypadki. W Polsce tak jak wspominałem w poprzednim tekście opinia publiczna oraz media często kreują posiadaczy dwóch kółek na "bandę wariatów" . Nie mający bladego pojęcia ludzie stosują teorie "ciemnej masy" . Przypomina mi się tu niedawny temat związany z traktatem ACTA. Dużo ludzi wyszło na ulice aby wyrazić swój sprzeciw odnoszący się podpisania umowy międzynarodowej w sprawie własności intelektualnej itd. Osobiście też jestem na nie jednak chodzi mi tu o ludzi którzy wyszli na ulice. Często pytani przez reporterów "Czy wiesz co to ACTA i przeciw czemu strajkujesz" słyszeli odpowiedz "bo to złe bo nie dobre" " bo to neta mi zabierze " lub po prostu " bo kolega przyszedł to i ja" . Tak samo jest z opinią publiczną o motocyklistach. Jeśli ktoś jeździ i przegina ryzykując swoje życie i często narażając życie innych jest nazywany wariatem , lecz ten który jedzie za nim wolno zostaje przypięty do kolegi. No bo jak to ?? Dla większości sprawcą wypadku z góry jest ten który jest szybszy czyli motocyklista. Nie mam zamiaru tu bronić nikogo kto sam podejmuje ryzyko i naprawdę robi "bardache" na ulicach swojego miasta siejąc zgrozę. Lecz chodzi mi tylko o te pierwsze i najszybsze spostrzeżenia dotyczące motocykla i samych motocyklistów.
Wiara w siebie
Dalej poruszę temat wiary w siebie i swoje możliwości. Każdy kto jeździ na motocyklach sportowych , chopperach ,enduro czy turystykach posiada pewną ilość umiejętności które gromadzi nie przed telewizorem a właśnie na swoim jednośladzie. Wiedząc na co nas stać kreuje się obraz twojej jazdy. Takim sposobem mamy motocyklistów lubiących długie wypady , jazdę agresywną lub też jazdę w ciasnych winklach. Podążając dalej możemy też wspomnieć o jeździe na jednym kole czy co raz bardziej popularnym i efektownym "Stuncie" . Nie sposób tu opisywać wszystkich stylów jazdy nie mniej jednak chodzi tu o nasze bezpieczeństwo. Często szczególnie młodzi ludzie utożsamiają się ze starszymi motocyklistami czy też idolami typu Valentino Rossi itd. Najgorszym sposobem jazdy jest wiara w ideały nie patrząc na swoje umiejętności. Nie wiem czy obserwujecie czasami młodszych motocyklistów. Tak wiem sam w sumie wiekiem nie grzesze , ale chodzi mi tu tych którzy w jakiś sposób chcą imponować. Nie uogólniam tu wszystkich , gdyż znam dużo osób młodszych którzy potrafią naprawdę dużo... ale zawsze w gronie znajdzie się ktoś kto chce się w jakiś sposób wybić . Czy tak nie jest ? Wśród statystyk ginących motocyklistów jest najwięcej osób między 18 a 27 rokiem życia. Czy to wina wieku czy zgubna wiara w siebie . Pomijając wypadki spowodowane przez kierowców samochodów , których odsetek jest niestety zastraszająco duży . Mamy do czynienia ze zjawiskiem " młodej śmierci" . Co nas gubi ? Pech ? Brawura ? Czy zbytnia wiara w ideały za którymi podążamy . I tak jak w Polskiej rzeczywistości bywa najłatwiej jest ocenić na sucho nie robiąc nic w kierunku aby to zmienić. Dlatego ja nie ocenie nikogo . Może ktoś teraz powiedzieć że ruchy w tym kierunku są już robione. Niedługo w Polskim prawie aby móc wsiąść na przysłowiową 600-tke będzie trzeba mieć ukończone 24 lata. Po co ? A no bo starsi kierowcy mają więcej oleju w głowie i statystyki się poprawią , będzie mniej wypadków i wszystko będzie lepsze. Niestety jeśli się zastanowimy , zapomniano tu o grupie ludzi poniżej 24 roku życia. Czy mając lat 20 , wielką chęć posiadania litrowego motocyklu sportowego zatrzymamy ludzi ? Czy zacznie się masowe jeżdżenie bez "kwitu" ? Niestety myślę że kto będzie chciał jeździć będzie nadal to robił tylko nie legalnie . Czy można spojrzeć wtedy na takiego człowieka źle ? No pomyślcie ? Jestem przeciwnikiem jazdy bez kwitów ale co wtedy z ludźmi pomiędzy 18 – 24 rokiem życia którzy wyrośli z cbr 125 ? Czy nowa ustawa wniesie więcej plusów i obniży czarne statystyki czy wręcz przeciwnie oceni czas.
Fanatyzm....
Słowo szeroko pojęte , lecz nie chodzi mi tu o bojówki islamskie. W naszym kraju jest wiele legend i opowieści o motocyklistach którzy kochają swoje maszyny do końca. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych legend są ludzie z żyłkami przypiętymi do ramy swojej maszyny oraz szyji. Swego czasu słyszałem to bardzo często i dużo myślałem o tym gdzie jest granica miłości do pasji a miłości do życia. Za każdym razem gdy wsiadam na motocykl przychodzą mi do głowy słowa które kiedyś napisałem " Kocham motocykl i jestem mu oddany bo boje się zdrady... na drodze " . Wracając jednak do tematu "żyłki" po dłuższym rozmyślaniu odniosłem wrażenie że to największy idiotyzm jaki można zrobić. Myśląc o "zdradzie" motocykla czy łatwiej mówiąc wypadku przyznam szczerze że nie chciałbym zostać kaleką , wolałbym zginąć. Nie chodzi tu już tylko o moje cierpienie ale o cierpienie osób mi bliskich którzy muszą na to patrzeć. Śmierć jest bolesna ale czas goi rany. Lecz co jest bardziej bolesne ? Szybka śmierć czy długie męki ? Na to pytanie odpowiedzieć może sobie każdy z was. Ale jakie żyłki ? Znam bardzo dużo osób które miały wypadki na motocyklach. Były to wypadki wszelkiej maści od połamanych nóg po pęknięty kręgosłup...nie mylić ze złamanym. Była hospitalizacja i leczenie które umożliwia powrót do sprawności i co dla niektórych ważne , powrót do motocykla. A teraz wyobraźmy sobie sytuacje ślizgu przy 80 km na godzinie . Długi zakręt kładziesz się i nagle tylna opona odjeżdża. Zrzuca cię z motocykla a ty w swoim kombinezonie suniesz po asfalcie aż do wyhamowania. Wstajesz ocierasz się obolały . Motocykl leży jakies 60 metrów za tobą w rowie. Ty żyjesz , motocykl poobijany , połamane lusterka, plastiki i czasza. W tej chwili dodaj do tego jakąś "żyłkę" czy tam metalową linkę przypiętą do szyi która podczas ,gdy spadasz z motocykla zaciska się i zrywa ci wszystkie kręgi zabijając Cię w 20 -30 sekund. Fanatyzm czy głupota ? Wiem jakim zaufaniem i uczuciem motocykliści darzą swoje maszyny. Zdaje sobie sprawę że to coś więcej niż "materialna rzecz" ale moim zdaniem legenda o której wspomniałem to idiotyzm a nie fanatyzm.....jednak pamiętam o tym że to moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać .
Dochodzi godzina trzecia więc czas spać . Jeśli już kiedykolwiek myślałem o czarnym scenariuszu w moim życiu związanym z pasją którą kocham, boje sie tylko jednej rzeczy.
Nigdy nie chciałbym uczestniczyć w pogrzebie osoby która wraz z nami i naszą ekipą zapisuje kolejne kilometry historii..... historii naszego motocyklowego życia. Oby taka sytuacja nigdy nie nastąpiłam . LWG i bezpiecznego sezonu 2012
Arafat
MFR Radom
Komentarze : 3
ja kocham swoją maszyne do końca, jak już wspomniałeś boje się tylko tego, że mogę zostać kaleką( dla mnie śmierć jest lepsza niż kalectwo). Z linka nie jeżdżę i nie zamierzam :) W sumie wiele osób mówi mi żebym się ogarnął znalazł dziewczyne itp bzdety, ale chyba żadnej z nich nie potrafiłbym kochać równie dobrze jak swój motocykl. Prawda jest taka, że kocham motocykle i tak już zostanie, mam tylko nadzieję, że dane mi będzie pojeździć jak najdłużej. A opinia o wariatach itd mnie nie rusza, bo opinia mediów, lub ludzi któży nigdy nie jeździli, wcale mnie nie interesuje :) Pzdr lewa
yhm. Lepiej czyta się tutaj tekst niepogrubiony (tak jak w poprzednim artykule) : ) Pozdrawiam !
prawda jest taka że motocykl pokazuje nam nasze umiejetnosci - wielu ludzi po 1 szlifie czy glebie juz nie uwaza sie za mistrzów jazdy , lecz z dystansem podchodzi do jazdy i to jest dobry kierunek tak bylo zemna , a druga sprawa ktorą widze jest to ze wielu doslownie debili na mocnych sprzetach dlugo jezdzi ostro czesto bez prawka i zadnej gleby - glupi ma szczescie , Ja osobiscie przesiadlem sie z drogi na teren bo uważam że ryzyko jest mniejsze a frajda rownie duza :D LWG !
Archiwum
Kategorie
- Imprezy i zloty (8)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)